środa, 16 lutego 2011

Przygarść cytatów

Wyczytane w ostatnim, lutowym numerze miesięcznika "Teraz Rock".

Jacek Szabrański (The Car is on Fire): "Podobno zjedliśmy już 30 procent zasobów planety, a końca apetytu nie widać. Wygląda na to, że sami piłujemy gałąź, na której siedzimy. Czy można sobie wyobrazić bardziej właściwy czas dla ponownego rozkwitu hippisowskich idei z lat 60. i 70., okresu tak niebywale płodnego artystycznie, kiedy to muzyka rzeczywiście zmieniała świat. (...) Myślę, iż wielkie wyzwania znów stają przed ludźmi zajmującymi z racji talentu i wrażliwości szczególnie odpowiedzialną pozycję wobec całej populacji Ziemi."

Robert Matera (Dezerter), odpowiadając na pytanie czytelnika, czy możliwy byłby promujący wegetarianizm duet jego zespołu z Lady Gagą: "W dzisiejszych czasach wszystko jest możliwe. Może dla tej idei bylibyśmy gotowi na takie cierpienie. Nie wiem jak Lady Gaga."

Hm...

poniedziałek, 14 lutego 2011

Grammy


Rozdane. Najważniejsze (podobno) nagrody przemysłu muzycznego.
Co ciekawego dla nas?
* Album roku: "The Suburbs" Arcade Fire (tak, tak, tak!!!)
* Najlepsze solowe wykonanie rockowe: "Helter Skelter" Paul McCartney (niestety, nie wygrał "Silver Rider" w wykonaniu Roberta Planta...)
* Najlepsze wykonanie grupowe w kategorii rock: NIE wygrali Kings of Leon z "Radioactive"
* Najlepsze wykonanie hard rockowe: "New Fang" Them Crooked Vultures (a nominowany był także "Black Rain" Soundgarden, "Between the Lines" Stone Temple Pilots i "Looking in View" Alice in Chains. Grunge wraca?)
* Najlepsze wykonanie metal: nuuudy
* Najlepsza piosenka rock: "Angry World" Neil Young
* Najlepszy album rock: "Resistance" Muse (a z fajnych nominacji "Backspacer" Pearl Jam
* Najlepszy album alternatywny: "Brothers" The Black Keys

Całkiem, całkiem.
Tym razem Gaga wyszła z jajka.

niedziela, 13 lutego 2011

Pierwsze wspomnienia pt.2


Już kiedyś zastanawiałam się, jaki utwór będzie światowym numerem jeden na światowych listach przebojów, kiedy urodzi się mój syn. Być może uda mi się to przegapić.
Podobno udowodniono, że dzieci w łonie matki słyszą dźwięki i to nie tylko te najbliższe, czyli szumy, skrzeki i stuki organizmu, ale też głos matki, a w mniejszym stopniu te dochodzące z zewnątrz, jak głos ojca czy muzyka z radia.
Daleka jestem od nakładania słuchawek na brzuch, żeby mały B. lepiej słyszał. Daleka też jestem od słuchania muzyki klasycznej, która podobno wspiera rozwój malucha już od życia prenatalnego.
Mam cichą nadzieję, że B. będzie wolał "moją" muzykę, niż tę, której będą słuchać jego koledzy - chyba że nastąpi mega rewolucja i wszyscy za 13-15 lat będą słuchać rocka, tak jak kiedyś słuchali grunge'u czy punka. Póki co, kilka dni temu brzuch zaczął tańczyć akurat gdy w radiu leciał "czarny", bujający utwór. Czy mam się już bać?
Nie umiem śpiewać, więc samodzielnie tego nie robię. Podśpiewuję za to piosenki, które akurat słyszę. Jak do tej pory ożywienie następowało przy "Cruisin'" Huey'go Lewisa i Gwyneth Paltrow (no co, to bardzo ładna piosenka) i "Careless Whisper" George'a Michaela (słabość mam i sentyment). Hmmm, już trochę lepiej...
Nie będę się martwić na zapas. Pewna Sarunia usypiała na moich rękach, gdy śpiewałam jej utwory Nightwish....

piątek, 11 lutego 2011

Pierwsze wspomnienia...

...te związane z muzyką, oczywiście. Moim wczesnym doświadczeniom towarzyszyły trzy utwory. To znaczy na pewno było ich więcej, ale te trzy pamiętam najjaśniej:
* Gary Moore "Still Got the Blues" - klasyk Łkającej Gitary. Klasyk tym bardziej, że kilka dni temu Gary Moore zmarł...
* Elvis Presley "Are You Lonesome Tonight" - wykonanie koncertowe, o tyle szczególne, że Król podczas śpiewania dostaje ataku śmiechu. Próbuje śpiewać, ale nie za bardzo mu wychodzi. Tymczasem niezrażeni niczym muzycy dalej robią swoje. Puszczała to często moja mama, z kasety nagranej z radia. Poprawa humoru gwarantowana.
* uwaga, uwaga, the last but not least, acz najbardziej zaskakujący w zestawie kawałek: Stan Borys "Anna". Słuchany również z mało oryginalnej kasety, do tego nie opisanej w żaden sposób. Z dzisiejszej perspektywy bardzo łzawa piosenka, jednak te dwadzieścia lat temu służyła jako ścieżka dźwiękowa do życia pewnej gumowej lalki z włosami w kolorze platynowy blond.

A oto pierwszy zapamiętane przeze mnie teledysk: http://www.youtube.com/watch?v=5QD5n98R_nk
Rok był, zdaje się, 1995, akurat podłączyli nam kablówkę z niemieckim kanałem muzycznym VIVA. To były czasy! I słabość do długowłosych mężczyzn została do dziś...

czwartek, 3 lutego 2011

Wiosna pt.1

Amerykański Świstak Narodowy nie zobaczył własnego cienia, kot gubi futro na potęgę, ugryzł mnie komar, nieśmiało znad dachów Śródziemia wygląda słońce, radio gra "Living in Another World" z genialnej płyty Talk Talk "The Colour of Spring". Czyli: idzie wiosna. Oby jak najszybciej.
Ostatnio słucham jedynie głosów wiertarek, młotów i spadających kafelków oraz bicia serca naszego dziecka na KTG. I oprócz tego jeszcze dwóch bardzo wiosennych, moim zdaniem, piosenek:
- "Sprawl II" Arcade Fire (oni potrafią cieszyć się muzyką)
- "I Saw You Walk Away" Badly Drawn Boy'a, pozytywnego melancholika w czapeczce
A i tytuł tego drugiego utworu adekwatny. Zimo precz!