niedziela, 27 października 2013

Walk on the wild side

Dziś odszedł Lou Reed.
Od wielu lat miałam wrażenie, że on będzie żył wiecznie, jak Paul McCartney. Że będzie miał jeszcze dużo czasu, żeby nagrać kilka wspaniałych utworów, eksperymentować, jak przy nagranej z Metallicą "Lulu". Nie, już nie.
Dobranoc.

sobota, 19 października 2013

Fish 3

Derek William "Fish" Dick znów najechał Polskę. Aż osiem z czterdziestu koncertów promujących album "Feast of Consequences" miało miejsce w naszym kraju.
Udało mi się być na ostatnim, wałbrzyskim.
Nie było głosu, który mówiłby, że koncerty Fisha a.d.2013 są kiepskie, a chociażby tylko poprawne. Wprost przeciwnie, dla wielu to były najlepsze rybne występy.
Więc nie rozumiem tego, co się dzieje w mojej głowie... Właśnie - w głowie, bo nie w sercu. Może ja już nie umiem słuchać inaczej niż głową, bez analizowania, bez uprzedzeń.
Bo koncert w Wałbrzychu był, moim zdaniem, niezły, ale - dwa poprzednie, jakich mogłam doświadczyć, w 2007 i 2011 roku, były lepsze.
Być może największą przeszkodą w lepszym odbiorze muzyki była sala, w jakiej odbywał się koncert - niewielka, ale sala sportowa. Stałam z boku, więc patrząc na scenę mimowolnie widziałam puste trybuny. To zdecydowanie nie jest miejsce na takie wydarzenia. Muzyka Fisha wymaga skupienia, a to niestety nie jest możliwe wszędzie. Do tego część publiczności wyglądała jakby na przypadkowy tłum, który zjawił się tam tylko na chwilę - ludzie stali w kurtkach, bo nie było szatni.
Dość marudzenia.
Najbardziej magiczny moment? Dla mnie - "Script for a Jester's Tear". Utwór moich nastoletnich lat, Marillion dwadzieścia lat później. Gdy powstawał nie było mnie nawet na świecie...
"Blind to the Beautiful" - o Matce Ziemi, o Naturze, która zawsze odpłaci nam pięknym za nadobne. Artysta opowiadał o swoim dziadku górniku, o dobrze znajomym wałbrzyszanom krajobrazach górniczych. Gdy czas kopalni minie, gdy minie szarość, powróci zieleń.
Z najnowszej płyty wybrzmiały jeszcze "Perfume River", utwór tytułowy, "All Loved Up" i "Crucifix Corner". Do tego "Dark Star", "What Colour is God", "1470", "He Knows You Know" i długi utwór będący połączeniem "Assasin", "Credo", "Tongues", "Fugazi" i "White Feather". Na koniec "Freaks" i "The Company".
Czy można chcieć czegoś więcej?
Artysta jest w doskonałej formie - tańczy, skacze. Kontakt z publicznością - jak zawsze niesamowity.
Chyba do następnego koncertu Fisha muszę przypomnieć sobie jak to jest słuchać w pionie...