sobota, 19 października 2013

Fish 3

Derek William "Fish" Dick znów najechał Polskę. Aż osiem z czterdziestu koncertów promujących album "Feast of Consequences" miało miejsce w naszym kraju.
Udało mi się być na ostatnim, wałbrzyskim.
Nie było głosu, który mówiłby, że koncerty Fisha a.d.2013 są kiepskie, a chociażby tylko poprawne. Wprost przeciwnie, dla wielu to były najlepsze rybne występy.
Więc nie rozumiem tego, co się dzieje w mojej głowie... Właśnie - w głowie, bo nie w sercu. Może ja już nie umiem słuchać inaczej niż głową, bez analizowania, bez uprzedzeń.
Bo koncert w Wałbrzychu był, moim zdaniem, niezły, ale - dwa poprzednie, jakich mogłam doświadczyć, w 2007 i 2011 roku, były lepsze.
Być może największą przeszkodą w lepszym odbiorze muzyki była sala, w jakiej odbywał się koncert - niewielka, ale sala sportowa. Stałam z boku, więc patrząc na scenę mimowolnie widziałam puste trybuny. To zdecydowanie nie jest miejsce na takie wydarzenia. Muzyka Fisha wymaga skupienia, a to niestety nie jest możliwe wszędzie. Do tego część publiczności wyglądała jakby na przypadkowy tłum, który zjawił się tam tylko na chwilę - ludzie stali w kurtkach, bo nie było szatni.
Dość marudzenia.
Najbardziej magiczny moment? Dla mnie - "Script for a Jester's Tear". Utwór moich nastoletnich lat, Marillion dwadzieścia lat później. Gdy powstawał nie było mnie nawet na świecie...
"Blind to the Beautiful" - o Matce Ziemi, o Naturze, która zawsze odpłaci nam pięknym za nadobne. Artysta opowiadał o swoim dziadku górniku, o dobrze znajomym wałbrzyszanom krajobrazach górniczych. Gdy czas kopalni minie, gdy minie szarość, powróci zieleń.
Z najnowszej płyty wybrzmiały jeszcze "Perfume River", utwór tytułowy, "All Loved Up" i "Crucifix Corner". Do tego "Dark Star", "What Colour is God", "1470", "He Knows You Know" i długi utwór będący połączeniem "Assasin", "Credo", "Tongues", "Fugazi" i "White Feather". Na koniec "Freaks" i "The Company".
Czy można chcieć czegoś więcej?
Artysta jest w doskonałej formie - tańczy, skacze. Kontakt z publicznością - jak zawsze niesamowity.
Chyba do następnego koncertu Fisha muszę przypomnieć sobie jak to jest słuchać w pionie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz