niedziela, 9 września 2012

Listopad włazi do miast

Jak się spłukać w trzy minuty? Wystarczy kupić trzy bilety na dwa fantastyczne koncerty i trzysta złotych idzie w eter. Bilet pierwszy: Marillion, wiadomo od dawna. Jeszcze nie mam towarzystwa, ale popracuję nad tym. Bilet drugi i trzeci: niespodzianka roku - Mark Lanegan Band we Wrocławiu, 6. listopada, w klubie "Firlej". Towarzystwo mam, męża własnego osobistego, który na wieść, że kupiłam bilety powiedział: "To niedobrze, ale dobrze". Niedobrze, bo się spłukałam. Cóż, najwyżej nie będę jadła kolacji przez dwa miesiące.
A teraz tylko oczekiwanie, chleb mój powszedni. I wałkowanie laneganowego "Blues Funeral", bo genialny.

czwartek, 6 września 2012

Sir Kawałek Cholery

Właśnie przeczytałam tę drugą książkę, o której pisałam przy okazji postu o Monsieur Gainsbourgu. Tę bardziej oczywistą - "Paul. McCartney. Życie" Petera Amesa Carlina.
Jestem ciut rozczarowana. W porównaniu z biografią Johna Lennona - kopalnią wiedzy, tu mamy raczej dość powierzchowny przegląd suchych faktów z życia "tego miłego" Beatlesa. Jak tu zmieścić 70 lat życia na 330 stronach?
dyby ktoś chciał dowiedzieć się czegoś o samym macierzystym zespole, polecam biografię Lennona. Biografia McCartneya tylko jakby uzupełnia wyżej wspomnianą.
Beatlesi Beatlesami, ale co z Paulem?
Jego kariera po największym zespole świata jest prześledzona tez jakby pobieżnie. Niby wszystko jest na swoim miejscu, wszystko się zgadza, autor przytacza daty, fakty, miejsca. Ale czegoś brakuje. Przykład. Byłam ciekawa, jak doszło do współpracy McCartneya z Michaelem Jacksonem - kto był pomysłodawcą duetu, czy znali się wcześniej? A tu nic, Jackson po prostu przyszedł do studia i nagrał z Paulem "Say, Say, Say". Wielka filozofia, nie? Intrygowało mnie też, ile będzie napisane o jego wegetarianizmie i walce o prawa zwierząt. Z książki wynika, że to żona Linda przodowała w tego typu przedsięwzięciach. W końcu Linda to "nowa królowa wegetarianizmu, wydająca bestsellerowe książki kucharskie". Ale oboje "byli działaczami na rzecz ochrony środowiska". I - tak, "wychowali wszystkie dzieci na wegetarian".
Swoją drogą, nie wiedziałam, że Macca ma czwórkę dzieci i jedno przybrane...
Obraz samego Paula, jaki wylania się z książki, jest dość daleki od powszechnych wyobrażeń na jego temat. To on był tym miłym i grzecznym, to on miał najbardziej niewinną twarz w zespole, to on nie wadził nikomu, z nikim się nie kłócił. Jednym słowem, ciepły i zwyczajny był przeciwieństwem naburmuszonego Johna Lennona. A tu - niespodzianka. Z lektury wynika, że Paul był bardzo ambitny i zdeterminowany, by osiągnąć sukces. Był (jest?) perfekcjonistą, który zrobi wszystko, by osiągnąć cel. Do tego był geniuszem w kreowaniu wizerunku własnego i kolegów, genialnym Pr-owcem, który potrafił naprostować każdą wpadkę.
Kiedy czyta się zdania w stylu: George, młodszy braciszek, nigdy nie był wystarczająco wyrafinowany ani spełniony, to... Przyznacie, był fantastycznym kreatorem samego siebie. Kto by się po nim tego spodziewał?
Niemniej jednak, abstrahując od spraw spoza sceny, Paul nadal tworzy, a napisał już w swoim życiu kilka niezłych kawałków. Oglądałam fragment jego występu na uroczystości zamknięcia olimpiady; facet nieźle się trzyma. Co z tego, że farbuje włosy, a i twarz jakaś nieadekwatna do wieku. Głos nadal ten sam, nie do podrobienia.

poniedziałek, 3 września 2012

Kiedy spotkam boga...

Jeśli butelka nie jest rozwiązaniem, dlaczego sprawia, że jest mi tak ciepło?
Jeśli ta dziewczyna nie jest rozwiązaniem, dlaczego było jej tak ciepło?
Jeśli czucie nie jest wyjściem
Dlaczego czuję się tak zmęczony?
Dlaczego czuję się załamany?
Dlaczego czuję się tak wyobcowany?
Dlaczego byłem tak ślepy?
Mam dość uczuć, zrujnowały mi życie
Jeżeli niebezpieczne życie nie jest wyjściem, dlaczego tak wycisza mój umysł?
Jeśli patrzenie wstecz nie jest wyjściem, dlaczego w środku nie jesteśmy nikim innym jak tylko dziećmi?

Dlaczego bogowie tylko obserwują?
Tak wielu z nich przegrało
Cóż to za matka zostawia dziecko pośrodku ulicy?
Sztuczki w ciemności
Cóż to za bóg?

Wczołgałem się do środka siebie
Długą drogą w dół
Napotykając na miny zastawione przez samego siebie
W ciemności zobaczyłem lustro dryfujące w przestrzeni

Kiedy spotkam boga, zapytam ją co sprawia, że płacze, co sprawia, że się śmieje
Czy jest tylko gwiazdami i gazem w kolorze indygo
Czy wie dlaczego miłość nie ma końca
Ale jest ciemnym aniołem - przyjacielem
Powoli oddalającym od siebie kobietę i mężczyznę


Marillion "When I Meet God"