piątek, 27 stycznia 2012

The Next Best Thing To Be

Czytam biografię Johna Lennona "Życie" pióra Normana Philipa. Przez pierwsze strony brnęłam ni czym przez błoto Woodstock, ale od stron opisujących start The Beatles książka zaczyna robić się fascynująca. Od roku 1965 - nie mogę się oderwać i gdyby nie obowiązki domowe, skończyłabym już dawno.
Niesamowite jest czytać o Micku Jaggerze i Marianne Faithfull wśród świty ludzi, którzy towarzyszyli Beatlesom przy nagrywaniu "All You Nedd is Love", a potem odpalić komputer i zobaczyć Pana Wielkie Usta śpiewającego razem z Johnem Lennonem. Marianne nie wyłapałam, bo większość kobiet widocznych w nagraniu ma blond włosy i fryzurę a la Faithfull. Oglądam i czuję się, jakbym tam była, jakbym była częścią wielkiej historii. I pieję z zachwytu, gdy kamera najeżdża na twarz Jaggera.
Po raz pierwszy też obejrzałam uważnie teledysk do "Free as a Bird" i wyłapywałam te wszystkie, niemal oczywiste już teraz dla mnie aluzje. 17 lat temu Beatlesi byli be i fu.
Z radością podśpiewuję razem z Johnem, Paulem, Ringo i George'm słysząc w radiu "Lady Madonna", czyli "Kobietę za ladą".
Czytam, potem słucham, wszystko wydaje mi się być tak bardzo fascynujące i niesamowite.
Niedługo w kwestii edukacji muzycznej cofnę się do epoki kamienia łupanego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz