wtorek, 4 października 2011

Oczekiwanie, chleb mój powszedni


Pamiętacie jak rok temu w ekscytującym napięciu odliczałam dni do koncertu The Swell Season? Minął rok (gdzie?), znów mamy październik, a ja czekam na solowy album Markety Irglovej. Do oficjalnej premiery jeszcze tydzień, ale można go już dziś usłyszeć tu:
http://www.pastemagazine.com/blogs/av/2011/10/album-stream-marketa-irglova---anar.html

"Anar" jest tak jesienny jak tylko można sobie wyobrazić. Ona, pianino... Czego chcieć więcej? Dużo tu kobiecości - ale tej cichej, bezbronnej, niewinnej. Melancholijnej, ale nie smutnej.
Tak, jest to płyta do absolutnego zasłuchania się, jeśli oczywiście lubi się takie klimaty. Głębszą analizę pozwolę sobie zamieścić, gdy emocje opadną i posłucham tego albumu jeszcze kilka razy. O to nie trudno, bo uzależnienie mam gwarantowane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz