czwartek, 5 sierpnia 2010

Tylko papierowy kubek nie ma zmartwień


Jak oni to zrobili? Jak nagrali płytę? Razem, ale osobno? Czyli to jednak możliwe, że mimo intymnego poturbowania, mimo ran, zadrapań i zmartwień można jednak razem pracować?
Piszę oczywiście o Markecie Irglovej i Glenie Hansardzie. Pod wpływem chwili (zawsze się tak tłumaczę) w ubiegłym tygodniu kupiłam "Strict Joy". Dziwny tytuł w stosunku do zawartości płyty. Bo płyta jest raczej smutna i o smutnych sprawach opowiada, choć, jak rozumiem, tytuł odnosi się do wiersza Jamesa Stephensa.
Co czują Hansard i Irglova, gdy razem na scenie śpiewają gorzkie słowa "The Rain"? Czy w imię sztuki można obejść dookoła uczucia? Zapomnieć o nich? OK, we're not what I promised you we would become/ But maybe it's a question of how much you'd really want... Na okładce oni, odwróceni do siebie plecami, patrzący gdzieś w dal.
"Strict Joy" jest cichsza, delikatniejsza niż "Once". W głosach nie ma radości, czasami słychać jedynie nadzieję. To album bardzo dojrzały, co wymusiły chyba wspólne przeżycia dwójki głównych postaci. Nie ma tu drugiego "Falling Slowly". Do miana przeboju pretenduje jedynie "Low Rising" (genialny teledysk!). "High Horses", które tak pięknie się rozwija z początku, przechodzi potem w quasi-improwizację, co wcale nie jest zarzutem - ale przebojowości ujmuje.
Oj, kameralna to płyta; najgłośniej gra "Feeling the Pull". Moimi faworytami są utwory napisane przez Irglovą: "Fantasy Man" (we współpracy z Hansardem) i "I Have Loved You Wrong". Nasłuchaliśmy się Cat Power? Mmmm. Taki smutek i melancholia przemawiają do mnie najbardziej. W "Fantasy Man" padają słowa: The story of two lovers/ Who danced both edges of the knife... Za nimi w rankingu znajduje się "Back Broke". Piękny, nasycony smaczkami skrzypiec i fortepianu, wymruczany wręcz przez Glana Hansarda. "Przecież to jasne, nadal mnie pragniesz", "nasze przeprosiny są coraz bliżej", śpiewa. Nadzieja jest, będzie zawsze. You're the only thing/ That really counts - taka deklaracja pada w "Two Tongues". W końcu tylko papierowy kubek nie ma zmartwień...
Całość "Strict Joy" tworzy ładną, ale trudną całość. Bardzo jesienną. Im dłużej się jej słucha, tym bardziej wciąga.
Do koncertu jeszcze 79 dni, bilety od dawna czekają w szufladzie. Nie możemy się doczekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz