poniedziałek, 18 października 2010

Śpiewaj globalnie, działaj lokalnie

Ocknęłam się dosyć niedawno - z medium o znanym wszystkim skrócie FB dowiedziałam się, że jeden z moich ulubionych zespołów zamiast kolejnego singla z ostatniej płyty, wypuścił w świat utwór nagrany przy okazji własnie tego ostatniego albumu. Mowa o "Trigger Happy Hands" Placebo. Świadomie ominęłam dwa ostatnie koncerty zespołu w Polsce (lipiec i listopad 2009), na których podobno grali ten nowy kawałek. Cóż, you can't always get what you want. Of course, if you really want it. Gdzieś w 2004 roku skończyły się czasy bezkrytycznego przygarniania do serca wszystkiego, co zaśpiewał Brain Molko. Swoją drogą, wtedy też skończyły się dobre czasy zespołu. Ostatnie sześć lat wolałam wracać do pierwszych czterech albumów, niż słuchać dwóch ostatnich. Nie dziwi mnie więc to, że przegapiłam moment, w którym "Trigger Happy Hands" pretendował do miana kolejnego przeboju coraz bardziej zapomnianej (nie tylko przeze mnie) grupy.
Piosenka brzmi jakby była kolejnym owocem współpracy Timo Maasa z Brianem Molko. Więcej tu elektroniki niż rocka. Ale nie to jest najważniejsze. Przemilczałabym sam utwór i nie stworzyłabym tego przydługiego wstępu, gdyby nie PRZESŁANIE. Po czwartej płycie Brian Molko przestał grzebać w Duszy szukając tam inspiracji do pisania tekstów; skupił się za to mocniej na sprawach bardziej uniwersalnych i... radośniejszych. Tym razem jednak przeszedł samego siebie, napisał bowiem protest song. O pogłębiającym się upadku ludzkiej rasy, o władzy, która ma nas gdzieś, o zupełnie bezsensownych wojnach. Put your hands in the air and wave them like you give a fuck... Wszystkim nam powinno zależeć, prawda? Nie sądzę jednak, żeby cierpko brzmiące słowa "Trigger Happy Hands" spowodowały chociażby poruszenie, nie mówiąc już o rewolucji na miarę "Imagine" Johna Lennona czy "Dziwny jest ten świat" Czesława Niemena.
Większe wrażenie robi na pewno piosenka w połączeniu z teledyskiem - dzieci przystawiające sobie kolorowe, plastikowe pistolety do głów (jak w tekście "Gwiazdki" T.Love: Za pierwszą wypłatę kupie sobie armatę, kupie sobie duży czołg/ Będę strzelał tu i tam, będę fruwał, będę latał, będę panem tego świata), cierpienie i przemoc. Nic innego niż to, co można zobaczyć codziennie w telewizyjnych wiadomościach.
Obok płytki z piosenką, fani mogą zakupić koszulkę z rysunkiem, który świetnie obrazuje Przesłanie utworu: przeraźliwie uśmiechnięty clown jest marionetką pociąganą na sznurkach-drutach kolczastych przez karabin.
Mniej globalny protest song nagrał też wrocławski artysta L.U.C. (w towarzystwie Abradaba). W "Kto jest ostatni?" sprzeciwia się monopolowi i biurokracji polskiej poczty. Jedno okienko, kolejka, awizo w skrzynce na listy. Wczoraj, w samo południe, za pomocą wspomnianego już medium o skrócie FB, L.U.C. skrzyknął pod Teatrem Lalek niemal 160 osób, które ustawiając się w fikcyjnej kolejce, pomagały w kręceniu teledysku. Panie, bo tak kolejka nie ma końca, ciągnie się jak boży glut od Jowisza do Słońca...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz