czwartek, 17 czerwca 2010

Moja ścieżka dźwiękowa

Dawno, dawno temu kuzyn zadał mi pytanie: "wolałabyś być niewidoma czy głuchoniema?" Okrutne pytanie, ale bez zastanowienia odpowiedziałam: "oczywiście, że niewidoma". Jakby kuzyn nie wiedział, kogo pyta. Świat bez muzyki? O nie, nie w moim przypadku. To byłoby nie do zniesienia... Niech wszystko wokół zamilknie/ Niech świat uświęci tę ciszę. Cisza też jest piękna. Ale muzyka? You're my first, you're my last, my everything, jak mruczał ś.p. Barry White.
Jak wyobrazić sobie świat bez zniewalających, mrocznych dźwięków "Without you I'm nothing" Placebo? Którędy iść, jeśli nie ma "Schodów do nieba"? Co byłoby, gdyby nie "Disarm" Smashing Pumpkins, "Street Spirit" Radiohead? Gdybym nie mogła posłuchać "Faithfullness" Skin, "Too Much Love Will Kill You" Queen, "Higher Love" Depeche Mode, "Xavier" Dead Can Dance... Bez tego po prostu "You Can't Find Peace" (Pale 3 & Skin z filmu "Księżniczka i wojownik". A film też polecam.)
Są takie utwory, które ilustrują nasze doświadczenia. Są też utwory, dzięki którym pamięta się osoby, zdarzenia, sytuacje, miejsca. "Calling All Stations" Genesis, "Epitaph" King Crimson, "Bury My Lovely" October Project, "I Will Find You" Clannad, "A Long December" Counting Crowes. Być tego pozbawionym? Niewyobrażalne.
Zamiast pisać wolę słuchać. Szczególnie dzisiaj.

P.S. A utworem, bez którego moje muzyczne doświadczenia byłyby niepełne jest...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz