niedziela, 27 czerwca 2010

Niedziela, godzina 7:40

W niedzielne poranki wyjątkowo przełączam radio na Eskę Rock. Przed pracą (nie zawsze mam przywilej odpoczynku w tej najdziwniejszy dzień tygodnia) fajnie jest się doenergetyzować. Mogłabym równie dobrze włączyć jakąś płytę, ale to nie to samo. Piosenka usłyszana w radiu ma inny charakter niż ta włączona samodzielnie.
Kilka już razy zdarzyło się, że własnie o 7:40 w pracującą niedzielę leciał najlepszy, a przynajmniej mój ulubiony, utwór w całej godzinie.
"Part of me" Chrisa Cornella słyszałam dwie niedziele pod rząd. Choć sama piosenka do moich faworytek nie należy, to Chris Cornell jak najbardziej - przynajmniej bardziej w swoim starszym wydaniu. Potem rewelacyjna wersja piosenki George'a Michaela "Careless Whisper" w wykonaniu Seether. "True Faith" Annberlin z repertuaru New Order. "I Just Died in your Arms Tonight" Cutting Crew wykonywany przez złowieszczo wyglądający zespół Dommin. Swoją drogą, wszystkie te covery są rewelacyjne. A radio grało je akurat wtedy, kiedy potrzeba.
Dziś harmonia godziny 7:40 została zaburzona. O 7:40 wybrzmiało "Chcemy być sobą" Perfectu. Uch. Nie, proszę, nie. Za to dziwnym trafem trzy utwory zagrane dookoła 7:40 należą do moich faworytów. Najpierw "The Final Countdown" Europe. Klasyka kiczu, pudel metalu, brzydkich fryzur, plastikowych klawiszy i wszystkiego innego, co może być winne całemu złu muzycznego świata. Ale jak gra! Plastikowy klawisz jest najlepszy! To jedna z lepszych piosenek na pobudkę. I nic dziwnego, że co roku towarzyszy sylwestrowym odliczaniom. Proszę, nagrali taki numer w 1986 roku i wszyscy ich znają... Szczęściarze. Teraz Pan Wokalista, Joey Tempest lepiej, moim zdaniem, wygląda niż śpiewa.
Po "The Final Countdown" jeden z lepszych utworów ostatnich miesięcy - "Give You Everything" The Boogie Town. Rewelacyjne, z pazurem, z głosem rozkosznie zasypanym piachem, a na dodatek z Polski! Czyli jednak Polak potrafi. Debiutancki album zespołu, "1", od miesiąca jest już na rynku. Niestety, jeszcze nie wiem, czy jest tak samo dobry, jak ten utwór. Na początku zdawało mi się, że zespół o takiej nazwie już istnieje/ istniał i do tego kiedyś miał taki całkiem spory hit "Your Woman", ale po grzebaniu w zakamarkach pamięci przypomniało mi się, że to był zespół White Town.
Nadeszła 7:40, wybrzmiało "Chcemy być sobą", a następnie "Iris" Goo Goo Dolls - utwór, o którym już pisałam. Lepiej być nie mogło. Reguły czasami są po to, by je łamać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz